Bycie prawnikiem łączy się dla Was zawsze z chodzeniem pod krawatem, dość mało elastycznym podejściem do otaczającej rzeczywistości, wizerunkiem niemalże bankowej precyzji i profesjonalizmu? Na szczęście to się zmienia! Pamiętam jak będąc w Edynburgu skorzystałam z opcji współdzielenia mieszkania z Jane – różowowłosą, wytatuowaną, wykolczykowaną dziewczyną (wyglądała przepięknie). W jednej z rozmów zapytałam ją gdzie pracuje – otóż, okazało się – że w ichnim urzędzie miasta. Kilka lat temu była to dla mnie dość duża niespodzianka – dziś już na szczęście nie jest.
Dlatego nie zdziwił mnie mocno fakt, że Adam poprosił o sesję wizerunkową – ale w swoim klimacie. Takim, który bardziej pokaże kim jest, pokaże kilka jego twarzy – tę w garniturze i tę nieco bardziej na luzie.
Na miejsce sesji wybraliśmy Hotel Puro w Poznaniu. Zdecydowaliśmy się na to miejsce z kilku względów:
- przestrzeń (foyer jest bardzo duże i – co ważniejsze – ma mnóstwo ciekawych zakamarków),
- design (hotel jest świetnie urządzony, zadbano o najmniejsze szczegóły – bardzo lubię zwracać na to uwagę)
- kolorystyka (wszystko ze sobą współgra, oko płynnie przechodzi z jednego elementu w drugi).
Kontakt z hotelem był przemiły, więc zorganizowanie sesji zajęło dosłownie chwilę.